Połonina Caryńska (Berehowska) to – moim zdaniem – najpiękniejsza z bieszczadzkich połonin. Rozciąga się pomiędzy Brzegami Górnymi, a Ustrzykami Górnymi. Idąc nią czerwonym szlakiem (Głównym Szlakiem Beskidzkim) zapewniamy sobie niewiarygodne widoki na przestrzeni ok. 4 km. Połonina składa się z 4 wierzchołków. Szlak przebiega przez 3 z nich. Sama nazwa, wbrew pozorom nie nawiązuje do rosyjskich władców, ale do nazwy wsi Caryńskie, która leżała kiedyś u jej stóp.
Ponieważ Caryńska jest nieco wyższa od sąsiadującej z nią Połoniny Wetlińskiej (jej wysokość waha się pomiędzy 1107 do 1297 m), rozciąga się z niej niesamowity widok na ogromne tereny m.in. na tę drugą połoninę, masyw Rawki Wielkiej, Tarnicę, Halicz. W pogodne dni można wypatrzyć z niej także Tatry.
Na Połoninę Caryńską można wejść kilkoma szlakami. Można wybrać czerwony, którym my szliśmy i który polecamy. Biegnie on na najdłuższym odcinku połoniną. Spacerek zaczęliśmy w Brzegach Górnych, gdzie na parkingu przy wejściu do Parku Narodowego zostawiliśmy samochód. Na górę stamtąd mamy 2,7 km. Mapa przewiduje na wejście ponad 2 godziny. Nam poszło szybciej, ale rzeczywiście trasa jest na sporym odcinku stroma i potrafi dać w kość, zwłaszcza nie zaprawionym mieszczuchom, do których niestety też się zaliczamy. Na otarcie łez i potu, po drodze znajdziemy wiatę 🙂 Niestety tylko jedną 🙁 Przyznam szczerze, że na wypadek deszczu czy burzy przydałaby się jakaś na połoninie, choć rozumiem również chęć utrzymania krajobrazu nie zeszpeconego tworami człowieka. Zejście czerwonym szlakiem w stronę Ustrzyk także bywa strome.
Nie było za to problemów z powrotem na parking, na którym zostawiliśmy samochód. Po tej trasie jeździ sporo busów, choć przejażdżki z wieloma kierowcami powinny mieć ostrzeżenie: „tylko dla osób o silnych nerwach” 😉 Jeśli nie wiecie co znaczy „kozakowanie” polecam taką przejażdżkę, która odbywa się często przy rytmach ukraińskich piosenek… Tak dla podtrzymania klimatu… 🙂
Na Caryńską dojdzie się również zielonym szlakiem – od strony Przełęczy Wyżniańskiej (nie mylić z Przełęczą Wyżna); to będzie ok. 1,8 km. Można też przejść się tym samym zielonym szlakiem z przeciwnej strony – od Przełęczy Przysłup Caryński.
Jaki jednak szlak byście nie wybrali, pamiętajcie o zapasie wody i jakiejś przegryzce, bo na szlaku nic nie kupicie. Warto też ubrać porządne buty, chroniące przed poślizgnięciami i upadkami. Ponieważ na połoninach często (a w niektórych miejscach zawsze) dość silnie wieje, warto uwzględnić ten fakt w doborze garderoby.
Moim zdaniem urlop w Bieszczadach to cudowna odmiana po tych spędzonych nad morzami czy nad jeziorami, zwłaszcza dla osób, dla których jedynym i największym szczęściem nie jest leżenie plackiem na plaży czy na molo. A jeśli już jest się w tych Bieszczadach to po prostu nie można nie wejść na – choćby jedną – połoninę. Ja w każdym bądź razie szczerze polecam 🙂
A teraz tradycyjnie podsumujmy:
Sposób zwiedzania: turystyka piesza.
Stopień trudności: jak każde chodzenie po górach wymaga trochę kondycji, tym bardziej, że wysokości względne (od wejścia do Parku na szczyt) są w Bieszczadach dość duże. Nie ma też sensu ciągnąć tam maleńkich dzieci; raz – że może być to dla nich niebezpieczne, a dwa – że to żadna przyjemność uspokajać marudzące i płaczące dziecię, które nie rozumie, że nie da się tam biegać gdzie się chce.
Wejście płatne: tak. Niestety nie dostaliśmy żadnego ładnego pamiątkowego biletu, tylko zwykły wydruk z kasy fiskalnej ;( Co do stawek, to jeśli wybieracie się w Bieszczady na trochę dłużej, bardziej opłaca się kupić karnet.
Ciekawe miejsca w pobliżu: Ustrzyki Górne, Wołosate, Wetlina, Cisna, Połonina Wetlińska, Tarnica, i wiele więcej.
A na koniec jeszcze kilka fotek: