Kierując się ilością opinii przy mapie w wyszukiwarce Google, nasuwa się wniosek, że Góry Bardzkie są jednymi z mniej popularnych pasm w Polsce. Zresztą co tu kryć, gdyby nie zdobywanie Korony Gór Polski, prawdopodobnie też byśmy tam nie trafili. I byłaby to wielka, choć nieuświadomiona strata.
W paśmie Sudetów, Góry Bardzkie są wciśnięte pomiędzy Sowie a Złote i oddzielone od nich przełęczami. Głęboka przełęcz, w której płynie Nysa Kłodzka i gdzie jest położone Bardo, dzieli je także na dwie części. Nie są szczególnie wysokie. Najwyższy szczyt – Szeroka Góra ma 765 m. n.p.m. Do KGP jest jednak „zliczana” Kłodzka Góra, która (podobnie jak np. Chełmiec) straciła palmę pierwszeństwa w wyniku ostatnich pomiarów, ale decydenci Klubu Zdobywców KGP nie zdecydowali się na razie na korekty. Według Wikipedii Kłodzka Góra ma 763 m. n.p.m., według tabliczki na szczycie 757 m. n.p.m. … Wierzcie komu chcecie 😉
Przez całą długość Gór Bardzkich prowadzi niebieski szlak. Zaledwie w kilku miejscach dołączają do niego inne. Rowerzystów zainteresuje fakt, że wyznaczono tam kilka singletracków.
Żeby lepiej poznać okolicę, wybraliśmy nie najkrótszy szlak na Kłodzką Górę, prowadzący z Barda do Kłodzka, przechodzący jakby w poprzek masywu. W ten sposób w pierwszej części wędrówki mieliśmy głównie pod górkę, a w drugiej na dół.
Na szlak weszliśmy w Bardzie. Rozpoczynał się tuż przy parkingu zlokalizowanym przy wejściu na Górę Bardzką (Kalwarię), obok miejsca, w którym kończą się spływy pontonowe. Początkowo ma on oznaczenie niebieskie i zielone. Trzymając się zielonego, który w pewnym momencie odbija w lewo, doszliśmy do punktu widokowego na Obrywie Skalnym. Jego historia jest związana z olbrzymim osuwiskiem, które powstało w 1598 r. na skutek długotrwałych opadów i podmycia góry przez Nysę Kłodzką. Z punktu roztacza się piękny widok na całe Bardo i Góry Bardzkie znajdujące się po drugiej stronie przełęczy. Gdy już się napatrzyliśmy i zjedliśmy drugie śniadanko, wróciliśmy na niebieski szlak, którym wędrowaliśmy niemal do samej Kłodzkiej Góry. Kawałek przed nią skręciliśmy na żółty prowadzący do Kłodzka.
W drodze na szczyt Kalwarii mijaliśmy liczne barokowe i klasycystyczne kapliczki drogi krzyżowej i maryjne pochodzące z XVIII i XIX wieku. W jednej z nich wybija Źródło Marii, z którym podobno związane jest cudowne uzdrowienie, stąd jest to jedno z miejsc, do którego zmierzają pielgrzymi. Na szczycie Kalwarii znajduje się mała barokowa kaplica z 1619 r., postawiona w miejscu, gdzie według tradycji, w 1400 r. objawiła się Matka Boża Płacząca.
Cała trasa ma niemałe przewyższenia – 800 metrów podejść odczuwalnych zwłaszcza na podejściu na Kalwarię i później na Ostrą Górę. Wysiłek rekompensują jednak obłędne widoki roztaczające się ze szczytów – z Kalwarii, Ostrej Góry, Jedlaka, Gajnika oraz na wielu odcinkach szlaku. Podziwiać z nich możemy nie tylko pozostałe szczyty Bardzkich, ale także – widoki na obie strony masywu – w zależności od miejsca gdzie akurat jesteśmy. Szlak jest szeroki, nie musimy wyszukiwać wąskich ścieżek.
Do niedawna wierzchołek Kłodzkiej Góry, był ukryty wśród drzew. Dziś na szczycie stoi wieża widokowa. Akutat w tamtym miejscu była ona potrzebna, ponieważ szczyt porastają drzewa, więc wlezienie na wieżę jest jedynym sposobem na zobaczenie czegoś więcej niż najbliższych drzew i krzewów. Na szczycie znajdziecie także czerwoną skrzyneczką z pieczątką KGP. Mam nadzieję, że wieża widokowa ożywi turystykę w tych górach (po drodze mijaliśmy pojedyncze osoby), a jednocześnie, że nie przyniesie negatywnych skutków w postaci porozrzucanych wszędzie śmieci. Niemal na całej trasie prowadzącej górami było czysto. Pogoda i liczne polanki zachęcały do wylegiwania się na trawie. Ostatni punkt widokowy znajdował się jednak tuż przy Kłodzku, przy drodze i był po prostu zasypany śmieciami. Serio. Są ludzie, którzy jedzą w takich miejscach m.in. konserwy rybne i zostawiają po sobie puszki!
Żółty szlak, z Kłodzkiej Góry prowadzi już głównie w dół, od Szyndzielni – ostatniego wzgórza przed Kłodzkiem, na którym stoi nieczynna wieża widokowa (bez schodów) – na pewnym odcinku nawet bardzo ostro w dół.
Szlakiem doszliśmy do Kłodzka, skąd po obiedzie i krótkim zwiedzeniu miasta wróciliśmy pociągiem do Barda. Polecam taką opcję. Pomiędzy tymi miastami dość często kursują pociągi. Kłodzko Główne od Barda dzieli 1 stacja kolejowa.
Na koniec kilka… a może trochę więcej… fotek 🙂