Góry Bystrzyckie to jedno z tych pasm górskich, do których – gdyby nie zdobywanie Korony Gór Polski – zapewne nigdy bym nie trafiła. Odnoszę nawet wrażenie, że to zdobywcy w znacznej mierze promują je i to oni stanowią niemały odsetek turystów odwiedzających te „góry na końcu świata” 😉 Ponieważ zdobyłam już Jagodną i w ogóle pochodziłam trochę po Bystrzyckich, przyłączę się grona osób, na których zrobiły bardzo pozytywne wrażenie.
Najkrócej można je scharakteryzować tak: jest tam pięknie, spokojnie, cicho, na szlaku spotyka się mało ludzi (my na odcinku 17 km minęliśmy 3 sztuki – w tym dwie, które weszły krótkim szlakiem tylko po fotkę zdobywcy KGP). Jeśli ktoś lubi samotne wędrówki, będzie zachwycony. Szerokie leśne drogi są idealne na rower czy biegówki. Środkowa część pasma, po której spacerowaliśmy, jest porośnięta głównie iglastym lasem, wygląda więc zachęcająco o każdej porze roku.
Żeby „zdobyć” najwyższy szczyt – Jagodną, podjechaliśmy samochodem do schroniska Jagodna. Prowadzi tam dość stroma, wijąca się serpentynami droga, z której roztaczają się wspaniałe widoki, a na sąsiadujących łąkach pasą się owce. Stamtąd wybraliśmy najpierw niebieski szlak – wiodący zboczem Sasanki na „szczyt” Jagodnej, który wygląda mało spektakularnie… W sumie gdyby nie tabliczka i usypana na środku szlaku kupka kamieni, można by go przegapić. Ze szczytu tej góry niestety nie ma żadnych widoków. Podobno w tym lub w następnym roku (2019-2020) ma się to zmienić. W planach jest postawienie tam wieży widokowej. Ponieważ wieże „mają moc” ściągania turystów, może dzięki niej Jagodna będzie chętniej odwiedzana. Oby tylko nie przez miłośników pozostawiania po sobie śmieci.
Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć, podążyliśmy dalej niebieskim szlakiem, a następnie wróciliśmy do schroniska żółtym. Jak się szło? No cóż, przeważająca część Gór Bystrzyckich ma słabo urozmaiconą rzeźbę terenu, przewyższenia nie były więc duże. Wschodnie stoki Bystrzyckich są bardziej (a nawet bardzo) strome, czego doświadczyliśmy już wjeżdżając do schroniska. Wędrując niebieskim szlakiem, który jest poprowadzony wzdłuż stromego stoku, mijamy kilka punktów widokowych czy też odcinków, na których od wschodniej strony wycięto trochę drzew. Rozpościera się z nich cudny widok na Kotlinę Kłodzką i Masyw Śnieżnika.
Żółty szlak natomiast prowadzi przez las, także szerokim duktem. Został wyznaczony po zachodniej stronie masywu. Nie ma tam „górskich widoków”, za to jest głośniej, dzięki szumowi spływających po stoku strumyków.
Mi osobiście Góry Bystrzyckie (przynajmniej w tej części, którą miałam przyjemność przechodzić), bardzo przypominają Izery.
Co jeszcze? Teren tam jest słabo zaludniony, co utrudnia rozwój turystyki, mimo sporej ilości szlaków. W rekompensacie znajdziemy kilka fajnych schronisk, w szczególności gorąco polecaną Jagodną 🙂 w której serwowane są przepyszne racuchy z jagodami. Przy okazji można tam przybić pieczątkę w książeczce KGP.
Wspomnę jeszcze, że Jagodna to kolejny „kontrowersyjny” szczyt KGP. Dla zdobywców Korony przyjmuje się, że jest to najwyższe wzniesienie Gór Bystrzyckich o wysokości 977 m n.p.m. Taką wysokość podają wszystkie źródła, które sprawdzałam. Obok Jagodnej znajduje się jednak Sasanka, której zboczem przebiega niebieski szlak. I ta Sasanka trochę miesza w zestawieniu. Na mojej papierowej mapie (comfort! map), z której korzystam, jej wysokość określono na 965 m n.p.m., w internetowej mapa-turystyczna.pl zmalała do 883 m n.p.m., natomiast zdaniem Wikipedii to najwyższy szczyt tych gór, o wysokości 985 m n.p.m. Nie mierzyłam osobiście, więc nie podejmuję się rozstrzygania sporu 😉
Wracając z Gór Bystrzyckich, warto zatrzymać się na chwilę w Bystrzycy Kłodzkiej, przez którą zapewne i tak większość osób przejeżdża. Historia tego, niestety zaniedbanego dziś miasta, sięga XI wieku. Jednak dzięki układowi urbanistycznemu, wąskim uliczkom i powplatanym w centrum miasta licznym zabytkom np. gotyckiemu kościołowi z XIII w. (niestety przebudowywanemu w późniejszych epokach), fragmentom XIV-wiecznych murów obronnych oraz baszt i Bramy Wodnej, wielu zachowanym XVI i XVII-wiecznym kamienicom, naprawdę dobrze się po tym miasteczku spaceruje. Mam nadzieję, że uda się je odrestaurować, bo uważam, że ma ogromny potencjał turystyczny – zarówno samo w sobie jak i jako baza wypadowa w Góry Bystrzyckie.
Na koniec proponuję fotograficzny spacer: