Suwalski Park Krajobrazowy

      Brak komentarzy do Suwalski Park Krajobrazowy

Suwalski Park Krajobrazowy (SPK) to miejsce, które mnie urzekło. Znalazłam tam wspaniale zmiksowany, różnorodny krajobraz. Park charakteryzuje się licznymi wzniesieniami i dość dużymi (jak na niziny) wysokościami wzgędnymi. Pofalowane, polodowcowe ukształtowanie terenu pozwala się doskonale zaprezentować lasom i łąkom usianym głazami narzutowymi. Kiedy już wejdziemy na górkę, możemy podziwiać atrakcyjną panoramę Suwalszczyzny: wzgórza (w zasadzie wzniesienia morenowe i kemowe – takie stożkowe), doliny, jeziora rynnowe i rzeki. Gdzieniegdzie zobaczymy krajobraz przypominający połoniny. Wędrując, w dużej mierze szutrowymi drogami, miniemy wiele tradycyjnych drewnianych domów; możemy także rzucić okiem na molennę staroobrzędowców.

Suwalski PK jest najstarszym parkiem krajobrazowym w Polsce (powstał w 1974 r.). Leży w północnej części Pojezierza Wschodniosuwalskiego. W jego granicach znajdują się 22 jeziora, w tym najgłębsze jezioro Polski – Hańcza. Jest poprzecinany siateczką rzek, z których najważniejsze to: Czarna Hańcza i Szeszupa. Charakterystyczną cechą tych terenów są głazy narzutowe, które „walają się” dosłownie wszędzie. Liczne kamienne murki i usypiska są pozostałością po bezskutecznych próbach oczyszczenia z nich łąk, podejmowanych dawniej przez rolników. Dziś rolnicy dali chyba za wygraną, przeznaczywszy większość łąk na pastwiska. Kumulację głazów narzutowych znajdziecie w trzech miejscach: na Głazowisku Bachanowo, Łopuchowo i Rutka.

Także miłośnicy przyrody ożywionej powinni być zadowoleni. Park posiada bogatą szatę roślinną, w tym rzadkie gatunki roślin i relikty polodowcowe. Można tam spotkać także wiele gatunków zwierząt, szczególnie ptaków.

Na terenie parku wyznaczono sporo szlaków pieszych oraz ścieżek dydaktycznych, a także tras rowerowych. Jest tam tyle rzeczy, które warto zobaczyć, że ten środek lokomocji jest prawdopodobnie najlepszy.

Całego parku nie obeszliśmy. Ze względu na ograniczenia czasowe zdecydowaliśmy się na trasę rozpoczynającą się w pobliżu źródeł Szeszupy i siedziby Suwalskiego PK w Turtulu, która mieści się przy ruinach starego młyna. Nota bene teren przy siedzibie parku jest bardzo ciekawie zaaranżowany; na pewno jest dużą atrakcją, zwłaszcza dla dzieci. Stamtąd poszliśmy ścieżką Doliną Czarnej Hańczy do Bachanowa. Podobno jest to jedyna na terenie SPK płatna trasa, ponieważ prowadzi przez tereny prywatne. Warto jednak wybrać właśnie ją. Wiedzie w zasadzie nad Doliną Czarnej Hańczy, albo precyzyjniej: po jej górnej krawędzi. To sprawia, że możemy z góry podziwiać wspaniałe widoki i poczuć się trochę jak na połoninach.

Po krótkiej „wspinaczce” wychodzimy na punkt widokowy na Turtulu (231 m n.p.m.) skąd możemy po raz pierwszy rozejrzeć się po okolicy. Ścieżka prowadzi następnie głównie łąkami. Dojdziemy nią do punktu, z którego możemy podziwiać oz turtulski – podobno najpiękniejszy oz w Polsce. To forma pozostała po zlodowaceniu: taki wał lub – jak kto woli – szereg wzniesień usianych wzdłuż doliny rynnowej, w której płynie Czarna Hańcza. Jego elementami są także wysepki na Stawie Turtulskim.

Kolejną ciekawostką, którą możemy podziwiać ze ścieżki jest dolina zawieszona „Gaciska”. Znajduje się ona po drugiej stronie rzeki. Jest to suche koryto rzeczne położone ok. 10-15 m ponad poziomem Czarnej Hańczy. Jest pozostałością po innym odpływie wód w czasach, kiedy ten teren był pokryty lądolodem.

Na przeciwległym brzegu rzeki znajduje się Głazowisko Bachanowo. Podobno jest na nim ok. 10 tys. głazów narzutowych o obwodzie do 8 metrów. Lodowiec przyniósł je tam ze Skandynawii. Ze względu na swoje gabaryty i ciężar nie zostały zabrane przez wodę z topniejącego lodowca. Idąc dalej, dojdziemy do pozostałości zakładu przeróbki kamienia z czasów II wojny światowej, w którym pracowali jeńcy wojenni.

Ścieżka kończy się w Bachanowie, gdzie warto skręcić nad Jezioro Hańcza. Większość osób zapewne wie, że jest to najgłębsze jezioro w Polsce; jezioro rynnowe, polodowcowe, o stromych stokach na brzegu i kamienistych plażach. Ciekawostką jest jednak fakt, że tafla wody znajduje się ok. 70 metrów wyżej niż Suwałki. To pokazuje jak nietypowo jest tu ukształtowany teren i wyjaśnia  górski charakter rzeki Czarnej Hańczy na odcinku od ujścia z Jeziora Hańcza do Turtula.

Z Bachanowa poszliśmy niebieskim szlakiem do Wodziłek. Droga prowadziła najpierw asfaltem (na szczęście z niewielkim natężeniem ruchu), a następnie szosą szutrową, na której przekonaliśmy się, że dobrze wybraliśmy kierunek trasy. Szutrówka prowadziła na przeważającej części w dół, pozwalając delektować się widokami 🙂

Wodziłki trzeba odwiedzić, jeśli chce się na własne oczy zobaczyć drewnianą molennę staroobrzędowców. Molennę wybudowano w 1885 r., natomiast w 1928 r. dobudowano jej dzwonnicę, nadając w ten sposób wygląd XVII-wiecznych cerkwi.

W Wodziłkach weszliśmy na kolejną ścieżkę – opisaną jako „U źródeł Szeszupy” – oglądając po drodze ciepłolubne łąki na ozie i przechodząc koło starego cmentarza ewangelickiego w Szeszupce. Ścieżka doprowadziła nas do parkingu, na którym zostawiliśmy samochód.

Wprowadzając do artykułu trochę krytycyzmu napiszę, że znalazła się jedna rzecz, za którą odjęłabym punkty SPK, gdybym je nadawała. Rzecz pochodzenia ludzkiego, czyli wszędobylskie elektryczne pastuchy, pociągnięte tuż przy ścieżce „Doliną Czarnej Hańczy” oraz po obu stronach dróg – szlaków, tak zamiast płotu, na którym można by przysiąść na odpoczynek…

Jeśli ktoś interesuje się prehistorią lub konkretniej – Jaćwingami, może wybrać się na Górę Zamkową (228,1 m n.p.m.). Od razu zastrzegam, że zamku tam nie znajdzie, a wszystkie pozostałości, zapewne zabrali archeologowie 😉 Ze względu na ubogie źródła pisane, jest to lud nadal owiany tajemnicami. To, co nie podlega jednak wątpliwości to fakt, że gród mieli pięknie położony, na wzgórzu pomiędzy czterema jeziorami. Musiało to być bardzo dogodne miejsce do obrony, tym bardziej, że Jaćwingowie poza murami obronnymi wybudowali także groble oraz pogłębili wąwóz pomiędzy jeziorami, aby regulować przepływ wody. Gród istniał na Górze Zamkowej prawdopodobnie od IX do XIII-XIV w. Wtedy był solidny – pozwolił obronić się w trakcie licznych wojen. Niestety ze względu na budulec, czyli drewno, trudno obecnie wypatrzyć jego pozostałości. Mimo to, myślę, że warto przejść się po wzgórzu, które w średniowieczu leżało w środku Jaćwieży i na którym istniał największy gród Jaćwingów.

A na zachętę dorzucę kilka zdjęć 🙂 Może trochę więcej niż kilka 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *