Łysica – według rozpiski dla zdobywców Korony Gór Polski to najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. W rzeczywistości jest nią sąsiednia Góra czy też Skała Agaty. Właściwie jest to wierzchołek tej samej góry (gdy tam byliśmy, pod koniec 2019 r., Agata znajdowała się poza szlakiem). Łysica leży na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Według książeczki KGP jest to najniższa korona, którą należy zdobyć, o wysokości 612 m.n.p.m. Według ostatnich pomiarów, pozostaje co prawda najniższa, ale „urosła” do 613,31 m n.p.m. Tymczasem sąsiednia Agata ma 613,96 m n.p.m.
Łysica to dla mnie temat z cyklu – miejmy to już za sobą 😉 Na jakichś blogach i grupach przeczytałam kiedyś, że daje popalić, że to taka niepozorna górka, ale bardzo trudna do zdobycia. Spodziewałam się więc czegoś na wzór Waligóry, tylko z dłuższym podejściem, a skończyło się na wielkim zdziwieniu po zdobyciu szczytu i pytaniu „kto to pisał???” Miałam też chyba za duże oczekiwania w stosunku do najstarszych polskich gór, porośniętych pradawnym borem… Choć nie wykluczam, że mają swój urok, tylko pora roku nie ta i oblężenie turystów za duże.
W samym ŚPN znajdziemy mało szlaków. Na Łysicę dojdziemy jednym, czerwonym, łączącym Świętą Katarzynę z Kakoninem. My wybraliśmy 2-kilometrową trasę prowadzącą ze Św. Katarzyny. Samochód zostawiliśmy na parkingu przed klasztorem bernardynek, pamiętającym XV stulecie (do 1815 r. był to klasztor bernardynów).
Kawałek za parkingiem rozpoczyna się teren ŚPN. Tuż za bramą znajdują się Miejsca Pamięci Narodowej – pomniki upamiętniające żołnierzy AK walczących i ukrywających się na terenie parku oraz zbiorowe mogiły mieszkańców Św. Katarzyny i pobliskich wsi, zamordowanych w czasie II wojny światowej. Kawałek dalej przy szlaku trafimy na kapliczkę i źródełko Św. Franciszka. Pierwsza kapliczka została tu postawiona w 1641 r., obecna – w XIX w. Źródełko, znajdujące się tuż obok, podobno ma właściwości lecznicze. Czy naprawdę – nie wiem, ale na pewno nigdy nie zamarza, smakuje bardzo dobrze, a mieszkańcy przyjeżdżają po wodę z butelkami zachwalając jej walory smakowe oraz miękkość.
Nie chciałabym za bardzo nawiązywać do lekcji fizyki, ale tak mi się samo nasuwa, że droga prowadzi tam jednostajnie cały czas pod górę, choć nie prostoliniowo 😉 Szlak, tuż za kapliczką prowadzący kładkami, dalej jest dość mocno usłany kamieniami, co należy uwzględnić dobierając obuwie i porę roku. Zapewne zdobycie Łysicy, gdy jest oblodzona, nie należy do łatwych wyzwań. Przy szlaku znajdziemy mnóstwo miejsc do siedzenia wykonanych z żerdzi. Na szczycie postawiono drewniany krzyż, tablicę informacyjną oraz kilka ławek. Szczyt jest zalesiony, porośnięty głównie lasem jodłowym (przy wejściu do parku był to las jodłowo-bukowy). Dlatego nie zobaczymy stamtąd żadnej spektakularnej panoramy. Tylko z jednej strony, przez wąską szczelinę stworzoną przez gołoborza, wypatrzymy kawałek terenu.
Góry Świętokrzyskie mają ponad 400 mln lat. Sama Łysica jest zbudowana z łupków kambryjskich i kwarcytów. Znajdziemy na niej gołoborza, czyli rumowiska skalne, powstałe w plejstocenie, na skutek zamarzania wody, która rozsadzała większe skały. Jeśli naukowe podejście trąci Wam nudą, to jest też wersja legendarna, która tłumaczy powstanie gołoborza i wyjaśnia dlaczego źródło Św. Franciszka nie zamarza 😉 Ponoć kiedyś na szczycie Łysicy stał zamek, w którym mieszkały dwie siostry. Starsza chciała mieć cały zamek dla siebie, w związku z czym planowała zabić młodszą. W samą pazerność nie wszyscy chcieli wierzyć, więc niektóre wersje wmieszały do tego jeszcze rycerza, żeby było bardziej wiarygodnie; ostatecznie „Balladyna” się przyjęła 😉 Gdy planowała morderstwo rozpętała się burza, piorun trafił w zamek, roztrzaskując go na kawałki i grzebiąc w nim starszą siostrę (i rycerza). W ten sposób powstało gołoborze. Nieświadoma niczego młodsza siostra spacerowała w tym czasie po lesie, a kiedy wróciła i zobaczyła co się stało, zalała się łzami, z których powstało niezamarzające źródełko. Która wersja lepsza?
Jeśli chodzi o legendy, to Góry Świętokrzyskie są nierozerwalnie związane z czarownicami, a Łysica z ich spotkaniami, czyli sabatami. „Czarodziejskie” pamiątki znajdziecie na straganach oraz w wystroju wielu restauracji w regionie.
Pieczątkę do książeczki KGP możecie przybić podobno w klasztorze (najbliżej). My przybijaliśmy w pobliskim schronisku PTTK „Jodełka” w Świętej Katarzynie.
A zdjęcia z króciutkiej wycieczki wyglądają tak:
Pozostałe szczyty Korony Gór Polski opisałam w tych artykułach:
Łysica, Ślęża, Skopiec, Kłodzka Góra, Chełmiec, Biskupia Kopa, Lubomir, Szczeliniec Wielki, Czupel, Waligóra, Skalnik, Jagodna, Kowadło, Lackowa, Wielka Sowa, Wysoka, Orlica, Rudawiec, Wysoka Kopa, Mogielnica, Skrzyczne, Radziejowa, Turbacz, Tarnica, Śnieżnik, Śnieżka, Babia Góra i Rysy.